poniedziałek, 2 maja 2016

Debiutant - kordonek nowosolski

Długa majówka w pełni, więc trzeba nadrobić zaległości - goście chwilowo wybyli, starsza córka biega po podwórku z kolegami, a młodsza odpoczywa po męczącym dniu.
Kordonek nowosolski poznałam niedawno poprzez grupę szydełkową na FB. Nie widziałam go w żadnej pasmanterii, ale zamówiłam u producenta pakiet próbek i 2 motki - pomarańczowy i fioletowy melanż z przeznaczeniem na serwetki.
Nici nowosolskie

Widziałam i podziwiałam różne cuda zrobione z tych nici. Zamarzyły mi się serwetki na szafki nocne w sypialni - okrągłe, nieduże, w fioletowym odcieniu. Producent oferuje nici w 3 grubościach: 50x3, 50x4 oraz 50x6. Ja wykorzystałam 50x6, czyli najgrubsze (nić składa się z 6 cieniutkich niteczek). Schemat upatrzyłam sobie w jednej z dawno zapomnianych serwetek Sandry.

I po kilku wieczorach pracy serwetki były gotowe do zblokowania.






Idealnie przydało się stare prześcieradło płócienne, które ochroniło dywan przed krochmalem :)

A gotowe serwetki prezentują się bardzo efektownie.



A jakie są moje odczucia co do nici nowosolskich? Bardzo niejednoznaczne. Najczęściej pracowałam na bawełnianym kordonku Maxi - odpowiadała mi jego grubość, faktura i łatwość pracy. Nici nowosolskie rozdwajają się, więc trzeba precyzyjnie dobrać grubość szydełka, żeby praca była przyjemnością. No i mają bardzo szeroką paletę kolorów, także jest w czym wybierać. I pewnie zrobię z nich jeszcze niejedną pracę.

A co z próbkami? Kilka kolorów wykorzystałam do jajek wielkanocnych i "zrobiłam" kolczyki. Stare kółka z Rossmanna zyskały drugie życie:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz